czwartek, 5 lutego 2015

Maseczka filmowa ;)

Dawno temu oglądałam ten film. No oczywiście, jak to zwykle bywa na tego rodzaju melodramatach, poryczałam się jak bóbr. Oczywiście film polecam :). Zaintrygowała mnie w nim jedna scena, jak Julia Roberts nakłada sobie maseczkę na włosy z majonezu.
Ten pomysł na początku mnie odrzucił. Majonez nadaje się tylko na jajeczko, albo do sałatki nie na włosy. Po zastanowieniu postanowiłam wypróbować ten sposób. Skłonił mnie do tego idealny stan włosów Julii Roberts, ja też chce mieć takie :D . Poczytałam więc na internetach co i jak. warto było zaryzykować, bo majonez zawiera jajka, ocet lub też sok z cytryny co daje nam nawilżenie i tym samym włosy są bardziej błyszczące. Dodatkowo tworzy filtr ochronny. Myślę, super. Zabieram się do dzieła. Pobiegłam do sklepu po jakiś naturalny majonez ( ten z winiar jakoś mi się nie widział, ma w składzie regulatory, przeciwutleniacze ;/ ). Kupiłam majonez kielecki. Nałożyłam na wilgotne włosy, na całej długości (tak jak na filmie :D ). No i ... może być. Nie ma jakiegoś szału, ale właściwie nie spodziewałam się efektu łał. Mam włosy dość nawilżone, bo rzadko używam suszarki (chodzę z mokrymi włosami spać). Wydaje mi się, że są lekko przetłuszczone. Ale to tylko moja opinia. Jest mega dużo rodzajów włosów, więc może na Twoje będzie odpowiednia. Polecam szczególnie włosom przesuszonym ;)

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Copyright © 2015 dzika mysz